Nie jestem typową mamą "siedzącą" z dzieckiem w domu i spędzającą całe dnie na placu zabaw. Nie jestem mamą chodzącą na osiem godzin do pracy, by przyjść do domu i móc oddać się zabawom z córką. Jaką więc jestem mamą?
Myślę, że taką na miarę naszych czasów.
Rozmawiam z koleżankami - mamami, które po urodzeniu i odchowaniu dzieci wróciły do pracy. "Ty to jesteś w domu, to masz zupełnie inaczej" - słyszę. I dziwnie się czuję.
Siedzę na placu zabaw i słucham jak wygląda dzień otaczających mnie w danym momencie mam. "Po śniadaniu nastawiamy pranie, potem obiad trzeba przyszykować". I znów czuję się nieswojo. Bo ani do pracy regularnie nie chodzę, ani regularnie nie "siedzę" z dzieckiem w domu dumając nad pierdołami. I bardzo dziwnie swędzi mnie w brzuchu, gdy moja ukochana pomocnica - lat prawie trzy - na placu zabaw gotuje zupę z piasku w różowym garnuszku pożyczonym od koleżanki, i mówi że to obiad już na jutro. I gdy widzę, że opiekunki innych dzieci potraktowały to jako dowcip.
A u nas tak jest. Mąż - pszczelarz stwierdził niedawno że hodowla pszczół to jest to, co zawsze chciał robić w życiu. I robi, z tym że wcześniej założyliśmy firmę produkcyjną (wyroby artystyczne, czyli coś co ja chciałam zawsze robić hahaha ale o tym następnym razem) i obecnie pozbywamy się jej asortymentu. Przepraszam, ja się pozbywam wyprzedając wszystko na allegro. W tygodniu gotuję więc wspomniany obiad z wyprzedzeniem półdniowym. Nie mogę robić go do południa, bo od rana mam w domu zajęcie, które zapewnia nam przetrwanie. Czyli pracuję. Co wymaga ode mnie skupienia, zaangażowania, uporządkowania. A cała reszta prac domowych jest przy okazji chciałoby się rzecz. Ale nie jest, bo cała reszta domowych zajęć jest rozpraszaczami, które sprawiają że ani nie jestem 100% super mamą w danym momencie ani pracownikiem.
Czy źle mi w mojej obecnej sytuacji? Otóż absolutnie nie :-) Tylko czasem czuję się po prostu dziwne, że nie mogę się nigdzie przypasować w 100%, bo jednak człowiek jest zwierzęciem stadnym. Jeśli więc czytają mnie mamy w takiej podwójnej roli jak ja, łapki w górę!
Znam kilka przedstawicielek grupy mam, które otwarcie przyznają - choć to w dzisiejszych czasach bardzo niepopularne - że wychodząc do pracy odpoczywają od domu i dzieci oraz mamy, które po "macierzyńskim" wracają lada dzień do pracy i nie mogą się tego doczekać! Oczywiście są i takie, którym praca do której wróciły nie pozwala spędzać z dziećmi tyle czasu ile by chciały.
A jak jest z Wami? Jestem strasznie ciekawa.